koszula przekonała mnie metką z napisem: 100% silk:)
i ceną: całe 2 zł, rozmiar niestety tylko L więc nie dało się zrobić sukienki.
A szkoda, choć na bluzeczkę nie mogę narzekać:)
Z jedwabiu jeszcze nigdy nie szyłam, i z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że szyło się fatalnie.
Nie wiem czy to wina maszyny (niestety nie szyłam na swojej), czy po prostu z jedwabiem się ciężko pracuje...
Jest delikatny i śliski więc trzeba bardzo uważać, bo lubi się przesuwać podczas szycia:(
Trzeba dobrze się zastanowić nad każdym ściegiem- mino cienkiej igły po pruciu zostają dziury...
Jedno w tym dobre, że mogłam ćwiczyć szycie na jedwabiu za kilka złotych, i nie stresować się jak cos nie wyjdzie...
Z koszuli wycięłam kołnierzyki i kawałek dekoltu, rękawy i skróciłam przód.
Zwęziłam, dodałam z przodu i z tyłu pionowe zaszewki, aby lepiej dopasować całość.
Przypuszczam, że gdyby to była zwykła bawełna poszłoby mi dużo szybciej:)
A oto efekt końcowy:
A tak wyglądała przed: smutna i niechciana.
I uratował ją przede wszystkim skład:)