Jeszcze tylko dwa tygodnie i pożegnamy ją, przynajmniej tę kalendarzową... Doczekać się nie mogę. Gdy jest więcej słonecznych dni, wszystkim żyje się jakby łatwiej. Wszystko wydaje się być mniej skomplikowane. Mamy lepsze nastawienie do świata i do siebie samych.
Aby móc rozpocząć wiosnę na blogu, powinnam pokazać flauszową sukienkę z Burdy 9/2012 model 105. I oto ona:)
Zmieniłam kształt dekoltu, dodałam po dwie pionowe zaszewki, żeby dopasować i wszyłam kryty zameczek z boku. Tyle moich zmian.
Nigdy nie szyłam z flauszu- cudowny materiał- w ogóle się nie strzępi:)
A poza tym fajnie się z niego szyje.
Wyprałam solidnie przed krojeniem i mam świadomość nie zbyt częstego prania w przyszłości.
Dlatego zdecydowałam się na sukienkę noszoną na bluzkę.
Przecież zimowych sukienek nie pierzemy po każdym noszeniu.
Lubię ją. Jest bardzo ciepła i bardzo wygodna:)
Kto powiedział, że z flauszu tylko płaszcze się powinno szyć?
Byle do wiosny!
Byle do pierwszych pąków na drzewach!