a oto i wcześniej wspominana sukienka, pierwszy raz szyłam z tak ciągliwej materii...
ale warto było:) Jestem bardzo z niej zadowolona, szczególnie, że powstała z własnej konstrukcji...
Troszkę brakuje jej do doskonałości w miejscu odszycia dekoltu, ale jak na pierwszy raz sądzę że jest całkiem ok:) swój debiut już miała- na obronie, i spisała się bardzo dobrze.
23 czerwca 2011
17 czerwca 2011
letnia zwiewna sukienka
Uszyta z własnej konstrukcji, z dość cienkiej, kwiecistej bawełny.
Tak naprawdę najwięcej czasu i pracy pochłonęła lamówka którą musiałam skroić i zapracować przed szyciem (wykończenie góry i ramiączka). Poza tym szyło się szybko, łatwo i przyjemnie- aktualnie szyję sukienkę z rozciągliwej dzianiny... żeby nie było tak lekko;) ciągnie się na wszystkie strony- szczególnie tam gdzie nie trzeba:)
Efekty niedługo:) Ale na razie kwiatki...
Tak naprawdę najwięcej czasu i pracy pochłonęła lamówka którą musiałam skroić i zapracować przed szyciem (wykończenie góry i ramiączka). Poza tym szyło się szybko, łatwo i przyjemnie- aktualnie szyję sukienkę z rozciągliwej dzianiny... żeby nie było tak lekko;) ciągnie się na wszystkie strony- szczególnie tam gdzie nie trzeba:)
Efekty niedługo:) Ale na razie kwiatki...
Zastanawiam się tylko czy jej nie przedłużyć- początkowo taki miałam zamiar- żeby była dłuższa. I w sumie mam jeszcze taki pasek materiału ok. 20 cm, który by się nadał.
Poprostu pochodzę w niej trochę i zadecyduję czy przedłużać czy nie..
7 czerwca 2011
sukienka weselna z krawatem w komplecie
Dziś pokażę Wam sukienkę uszytą jakieś dwa tygodnie temu, a właściwie będą to dwie sukienki tego samego kroju - burda 05/2011 model 108.
Pierwsza granatowa w jasno niebieskie kropki, od samego początku służyła jako wersja próbna przed docelową - koralową - weselną. I bardzo się cieszę bo trochę poprawek było zanim pojawił się efekt końcowy.
Zacznę od tego że to w sumie moja druga w życiu sukienka którą sama uszyłam, a zamek kryty po raz pierwszy wszywałam właśnie w niej. Po uszyciu z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że pierwszy i ale nie ostatni:) bo może tego nie widać, ale zamek był wszywany 5(!) razy, ale w końcu załapałam o co chodzi i w wersji koralowej wszywałam tylko 2 razy- co niniejszym uważam za sukces:)
Kolejny problem stanowił dekolt, i ostatecznie jeszcze nie jest idealny - i zupełnie nie wiem gdzie tkwi mój błąd, tak się dziwnie faluje (lewa strona), tzn. taka "buda" się tworzy- jakby za dużo materiału było.
Jeśli jeszcze kiedyś zechcę powtarzać ten fason to jeszcze pogłówkuję nad tym...
Oczywiście bez poprawek rozmiarowych też się nie obyło - jak na Burdę przystało.
A oto efekty:
I teraz wersja koralowa, nieco bardziej dopasowana, na zdjęciu wydaje sie być bardziej różowa niż w rzeczywistości. No i oczywiście tytułowy krawat, mój szanowny Małżonek był zachwycony,tym że tak bardzo do siebie "pasujemy". I (o zgrozo!) zażyczył sobie więcej tego typu pasujących krawatów. Na szczęście następnym razem już łatwiej mi będzie szyć takie cuda:)
Nawet fajny taki model - jak na wieszak całkiem nieźle się spisał:)
Pierwsza granatowa w jasno niebieskie kropki, od samego początku służyła jako wersja próbna przed docelową - koralową - weselną. I bardzo się cieszę bo trochę poprawek było zanim pojawił się efekt końcowy.
Zacznę od tego że to w sumie moja druga w życiu sukienka którą sama uszyłam, a zamek kryty po raz pierwszy wszywałam właśnie w niej. Po uszyciu z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że pierwszy i ale nie ostatni:) bo może tego nie widać, ale zamek był wszywany 5(!) razy, ale w końcu załapałam o co chodzi i w wersji koralowej wszywałam tylko 2 razy- co niniejszym uważam za sukces:)
Kolejny problem stanowił dekolt, i ostatecznie jeszcze nie jest idealny - i zupełnie nie wiem gdzie tkwi mój błąd, tak się dziwnie faluje (lewa strona), tzn. taka "buda" się tworzy- jakby za dużo materiału było.
Jeśli jeszcze kiedyś zechcę powtarzać ten fason to jeszcze pogłówkuję nad tym...
Oczywiście bez poprawek rozmiarowych też się nie obyło - jak na Burdę przystało.
A oto efekty:
I teraz wersja koralowa, nieco bardziej dopasowana, na zdjęciu wydaje sie być bardziej różowa niż w rzeczywistości. No i oczywiście tytułowy krawat, mój szanowny Małżonek był zachwycony,tym że tak bardzo do siebie "pasujemy". I (o zgrozo!) zażyczył sobie więcej tego typu pasujących krawatów. Na szczęście następnym razem już łatwiej mi będzie szyć takie cuda:)
Nawet fajny taki model - jak na wieszak całkiem nieźle się spisał:)
6 czerwca 2011
taka robocza sukienka...
bardzo przyjemny krój z majowej burdy- model 104.
Po kilku godzinach noszenia stwierdzam, że troszkę za ciasną gumkę w pasie zrobiłam, może kwestia centymetra, i jak ją poszerzę to będzie idealna:)
Aaa.. i jeszcze jedno, nie wiem czy też tak macie, ale ja bardzo rzadko (żeby nie powiedzieć nigdy) szyję z burdy bez poprawek, w tym przypadku rękawki były jakby o dwa rozmiary za duże, i trochę z nimi musiałam powalczyć- ale na szczęście w miarę się udało. Jakoś dziwnie sterczały, ciekawi mnie czy ktoś z Was też szył tą sukienkę (albo tunikę albo bluzkę bo góra taka sama była) i jak z tymi rękawkami było...
Ogólnie jestem bardzo zadowolona z tego bawełnianego pasiaczka:)
Po kilku godzinach noszenia stwierdzam, że troszkę za ciasną gumkę w pasie zrobiłam, może kwestia centymetra, i jak ją poszerzę to będzie idealna:)
Aaa.. i jeszcze jedno, nie wiem czy też tak macie, ale ja bardzo rzadko (żeby nie powiedzieć nigdy) szyję z burdy bez poprawek, w tym przypadku rękawki były jakby o dwa rozmiary za duże, i trochę z nimi musiałam powalczyć- ale na szczęście w miarę się udało. Jakoś dziwnie sterczały, ciekawi mnie czy ktoś z Was też szył tą sukienkę (albo tunikę albo bluzkę bo góra taka sama była) i jak z tymi rękawkami było...
Ogólnie jestem bardzo zadowolona z tego bawełnianego pasiaczka:)
2 czerwca 2011
Tak! 2 czerwca to dobry dzień by zacząć:)
Witam bardzo serdecznie:)
a zaczęło się w sierpniu ubiegłego roku, gdy dostałam urodzinową maszynę do szycia-zresztą wg własnego życzenia:) Ale tak naprawdę zaczęło się dużo wcześniej, teraz jest po prostu... bardziej intensywnie
Moja mama - z zawodu krawcowa, a mnie jeszcze kilka lat temu wogóle nie ciągnęło do maszyny, choć lubiłam inne manualne zajęcia.
Teraz mi wróciło- mam nadzieję że z nawiązką:)
Mam zamiar pokazywać Wam moje wytwory- najczęściej szyte z Burdy, ale nie tylko.
Dzisiejsza spódnica - to tylko pozszywane i odpowiednio pomarszczone pasy cienkiej bawełny.
Naprwadę niewiele jest prostszych rzeczy do uszycia! szczerze zachęcam, szczególnie na nadchodzące lato.
a zaczęło się w sierpniu ubiegłego roku, gdy dostałam urodzinową maszynę do szycia-zresztą wg własnego życzenia:) Ale tak naprawdę zaczęło się dużo wcześniej, teraz jest po prostu... bardziej intensywnie
Moja mama - z zawodu krawcowa, a mnie jeszcze kilka lat temu wogóle nie ciągnęło do maszyny, choć lubiłam inne manualne zajęcia.
Teraz mi wróciło- mam nadzieję że z nawiązką:)
Mam zamiar pokazywać Wam moje wytwory- najczęściej szyte z Burdy, ale nie tylko.
Dzisiejsza spódnica - to tylko pozszywane i odpowiednio pomarszczone pasy cienkiej bawełny.
Naprwadę niewiele jest prostszych rzeczy do uszycia! szczerze zachęcam, szczególnie na nadchodzące lato.
Subskrybuj:
Posty (Atom)